A ja tylko od siebie dodam, że słynny Wilczy Szaniec w odległości niemal dosłownie rzutu kamieniem od dość mało znanej Mazurolandii, więc za jednym zamachem* można obskoczyć dwie atrakcje. I o ile zwiedzanie Wolfschanze najpewniej skończy się wielkim zawodem, tak w Mazurskim Parku Atrakcji Kolejne godziny uciekają nie wiadomo gdzie. Gdyby trzeba było wybierać jedno z dwóch, lepiej zdecydować się na Mazurolandię.
* doceńcie ten dowcip, von Stauffenberg